Początek przygody
Na Jetboila trafiliśmy przypadkiem, oglądając w sklepie sportowym kempingowe naczynia i kuchenki właśnie. Przedtem korzystaliśmy z garnuszka i podstawki na suche paliwo. Choć było to rozwiązanie kompaktowe i lekkie, miało nieco wad: długi czas rozpalania, długi czas gotowania wody, konieczność zabezpieczenia konstrukcji przed wiatrem, nieergonomiczne rączki garnka. Wydawało się, że przy Jetboilu nie doświadczymy takich niedogodności. Zanim jednak zdecydowaliśmy się na zakup, popytaliśmy dookoła, czy rzeczywiście się opłaca go kupować. Opinie były głównie pozytywne, a jeśli ktoś narzekał to tylko na cenę. Padły propozycje tańszych alternatyw, jednak po zagłębieniu się w temat, okazało się, że owe alternatywy wyglądają czasem po prostu niebezpiecznie. Wiecie, na przykład ogień gwałtownie buchający wysoko w górę…
Postanowiliśmy: kupujemy Jeta.
Pojemność
Jedną z wielu zalet Jetboil Zip jest pojemność menażki, bo aż 800ml. To świetnie, bo możemy od razu zagotować wystarczającą ilość wody, aby zalać dwa liofilizowane posiłki na raz, co wcześniej nie było możliwe. Przy poprzednim zestawie wodę musieliśmy gotować na dwa razy, za każdym razem trwało to 5-10 minut. W Jecie możemy też z łatwością odmierzać ilość wody za pomocą miarki, która znajduje się w środku kubka. Kolejnym plusem jest szybkość gotowania – trzy minuty i pół litra gotowe. “Dlaczego tak szybko?”, spytacie. To wszystko zasługa konstrukcji.
Konstrukcja
Palnik Jetboila został zaprojektowany tak, by jak najwięcej ciepła było spożytkowane tak jak należy, czyli do grzania wody. Gwarantuje nam to zabudowana konstrukcja, dzięki której płomień obejmuje całą menażkę, a przy tym grzeje powietrze dookoła niej, nie uciekając do atmosfery. Producent mówi, że dzięki temu wykorzystane jest 70-80% mocy grzania, a nie jedynie 30-40% jak przy zwykłych palnikach. Nie jesteśmy specami od procentów, ale nie ulega wątpliwości, że cały proces odbywa się super sprawnie. Przydaje się także dołączona do zestawu przykrywka, która jeszcze bardziej przyspiesza gotowanie. Wyposażona jest w odpowietrznik i otwór umożliwiający picie, który doskonale się sprawdza gdy chcemy zaparzyć herbatę bezpośrednio w kubku. Oprócz niej i dobrze zaprojektowanego palnika z osłoną przeciwwietrzną nie bez znaczenia jest też izolacja menażki. Wykonana z neoprenu, pomaga utrzymać odpowiednią temperaturę wewnątrz, a dodatkowo chroni nas przed oparzeniem się. Do warstwy izolacyjnej przymocowano też uchwyt dla bardziej komfortowego trzymania kubka, oraz pasek pozwalający na przytroczenie menażki do plecaka. Oprócz tego do zestawu dołączony jest trójnóg, który pomaga nam ustabilizować kuchenkę na nierównym podłożu. Osobno musimy dokupić jedynie zapalniczkę lub zapałki, gdyż zestaw nie jest wyposażony w elektryczny zapalnik (co nie jest problemem, bo te podobno dosyć szybko się psują). I kartusz.
Modułowość
W całym systemie świetne jest także to, że można go rozbudowywać w miarę potrzeb. Z akcesoriów mamy do wyboru zaparzacz do kawy, zestaw do podwieszania, a także podstawkę pod garnek/patelnię. W tą ostatnią koniecznie się musimy zaopatrzyć na przyszły sezon, by nie polegać jedynie na liofilizatach, tylko móc też zrobić “prawdziwy” obiad czy śniadanie. W menażce nie ma bowiem możliwości przyrządzenia kurczaka czy warzyw. Choć myślę, że znaleźliby się śmiałkowie, którzy próbowali ugotować ryż czy makaron w tym kubku, to osobiście wolimy nasz zestaw nieco powiększyć, chociażby o dodatkową patelnię. Jajecznica na śniadanie kusi.
Kompaktowość
Cały podstawowy zestaw nie zajmuje dużo miejsca. Trójnóg i palnik spokojnie zmieszczą się do menażki, podobnie jak zapalniczka i 100g kartusz. Dzięki temu możemy zaoszczędzić nieco miejsca w bagażu i trzymać wszystko wygodnie w jednym miejscu, zamiast przeszukiwać sakwy czy plecak w poszukiwaniu kolejnych elementów. Na pewno jest to rozwiązanie cięższe, niż to, czego używaliśmy wcześniej. Sam kartusz dodaje sporo wagi w porównaniu do suchego paliwa, jednak niewątpliwie jest o wiele wygodniejszy w użytkowaniu. Każdy musi zdecydować co woli – szybkość i łatwość użytkowania, czy mniej (kilo)gramów w plecaku. My wybraliśmy to pierwsze, bo czas podczas wypadów wolimy spędzać aktywniej, podziwiając okolice, zamiast siedzieć w jednym miejscu czekając na wrzątek.
Podsumowując…
Jetboil Zip w naszym przypadku sprawdził się do tej pory doskonale na krótkich wypadach i gdybyśmy mieli doradzić komuś jaką małą kuchenkę wybrać – Jet jest naszą odpowiedzią. Łatwy do rozstawienia i schowania, szybki w działaniu, a do tego całkiem niewielki.
A gdy tylko będziemy mieli okazję, wypróbujemy go podczas dłuższej podróży, w rozszerzonej wersji i bardzo chętnie zaktualizujemy ten tekst, żeby dać wam znać, czy dalej tak dobrze się spisuje.
Pingback: Norwegia 2021 – Rozdział II – AdvAnywhere
Pingback: Jak nocować pod namiotem przez 30 dni? – AdvAnywhere