Croatia offroad

TET Chorwacja 2021 – jazda podczas pandemii

Kewin Krawczyk
Jestem entuzjastą off-roadu, okazjonalnym podróżnikiem, miłośnikiem gadżetów i zapalonym fotografem. Na swoim blogu dzielę się wiedzą i doświadczeniami z moich wojaży.

Chorwacja po raz kolejny stała się moim celem off-roadowych wypraw. Pandemia wciąż trwa, a świat próbuje uporządkować powstały chaos. Restrykcje w podróżowaniu są, zdaje się, większe niż w poprzednim, ale podobnie jak w zeszłym sezonie – nie miałem ochoty całego roku przesiedzieć w domu.

Tenere XT660 szutry

Przygotowany do samotnej podróży po bezdrożach postanowiłem wyjechać, raz jeszcze ograniczając wszelakie kontakty z ludźmi. Motocykl i namiot to wszystko czego mi potrzeba, aby nie narażając niczyjego zdrowia móc podróżować i podziwiać piękno natury.

Yamaha Tenere górskie drogi

Plan jest prosty, lecz poniekąd narzucony przez pandemię. Rano wyjazd z Polski, wieczorem nocleg na Chorwacji. Tym razem bez postoju innego niż na stacji benzynowej i to nawet nie na dowolnej. Ale o tym w dalszej części.

XT660Z offroad

Na dzień wyjazdu (17.05.2021) pobyt na Słowacji ogranicza się jedynie do 8 godzinnego tranzytu. Węgry natomiast trzeba opuścić do 24 godzin oraz poruszać się wyłącznie po wyznaczonych autostradach. Oprócz tego dozwolony jest postój jedynie na wyznaczonych stacjach benzynowych. Na granicy węgierskiej otrzymałem mapkę z zaznaczonymi dozwolonymi drogami oraz stacjami. Oczywiście były to autostrady płatne i stacje państwowe benzynowe.

Na granicy chorwackiej wymagane było zaświadczenie o negatywnym teście na Covid, wykonanym nie później niż 48 godzin przed przekroczeniem granicy. Na przejściu granicznym poszło sprawnie, po północy rozkładałem już namiot.

Pierwszym celem na Chorwacji, jeszcze przed trasą TET, był abstrakcyjny Pomnik Powstania Ludu Banioviny i Kordunu. Nie będę nakreślał tła historycznego, zainteresowanych odsyłam do Wikipedii i innych rzetelnych źródeł.

Trasa TET zmieniła się względem zeszłego roku. Stara trasa jest nieprzejezdna i prowadzi obecnie przez park narodowy, ale to tylko bardziej budziło we mnie chęć odkrycia nieznanego. Zanim jednak dotarłem do początkowego punktu, czekała mnie jeszcze seria krętych dróg asfaltowych i kilka odcinków terenowych.

W końcu doczekałem się upragnionych widoków. Czerwone skały, morze i góry.

Trasa zaczęła się od wyjazdu na półkę skalną a następnie prowadziła przez świetnej jakości leśne szutry.

Dość szybko pojawił się podobno najtrudniejszy odcinek nowego TETa. Mocno błotnisty teren, który po intensywnych opadach faktycznie może stanowić wyzwanie dla ciężkich motocykli z bagażem. O ironio!

Na szczęście nasz polski TET, który pokonywaliśmy raz z Pawłem, a raz z Przemkiem z enjoyenduropitbike przygotował mnie wystarczająco do tego odcinka. Dużą zasługę miały tutaj moje ulubione terenowe opony Mitas E-09 w wersji Dakar oraz E-13 Rally Star. Ta druga to moje nowe odkrycie, o którym można przeczytać w krótkiej recenzji.

Mówi się, że błoto zaklei każdą oponę i każda staje się tak samo śliska. Nie do końca się z tym zgadzam. Chorwackie błoto kryje pod sobą kamienie i skały, które kostka jest w stanie wykorzystać jako punkty zaczepienia dla opony.

Tereny leśne na Chorwacji są wciąż mocno zaminowane. Tak, dobrze przeczytaliście. Zaminowane. Są tereny, gdzie poruszać się wolno jedynie po ścieżkach, a wejście głębiej w las może się bardzo źle skończyć. Znowu zainteresowanych odsyłam do Wikipedii o wojnie z lat 90.

TET Chorwacja Yamaha Tenere XT660Z

Im dalej od wybrzeża tym częściej przy drogach są znaki z ostrzeżeniem o minach i nie należy ich lekceważyć.

Yamaha Tenere 660 las

Wspaniały dzień jazdy i fotografowania pejzaży dobiegł końca. Aż trudno uwierzyć, że wszystkie te piękne widoki udało się zobaczyć tylko w jeden dzień. Chorwacki TET jest świetny szczególnie dla początkujących podróżników z wielu powodów. Oprócz tego, że zdecydowanie większość trasy jest relatywnie prosta, to w przypadku chęci znalezienia noclegu czy sklepu nie trzeba się nad wyraz wysilać. Do samego wybrzeża można zjechać, w krótkim czasie. A tam już łatwo znaleźć nocleg na przykład na polu namiotowym.

Motocyklowa wyprawa Chorwacja

Dalej podążałem na południe. Kamieni na szlaku przybywało jak objętości rtęci na słupku termometru, co akurat mi odpowiada.

Chociaż jechało się płynnie, to ciężko było nie zatrzymać się co chwilę na zrobienie zdjęcia. Co pięć minut pojawiały się krajobrazy lepsze od poprzednich, ale gdyby chciało się je wszystkie sfotografować to trasa zamiast 2-3 dni zajęłaby 10! A ja miałem jeszcze tyle miejsc do zobaczenia!

Trasę TET zakończyłem na wysokości miasta Zadar.

Stamtąd, znanymi mi już drogami, zwiedzałem okoliczne atrakcje i kierowałem się do mojego ulubionego miasta – Makarska. Jak co roku rozbiłem kilkudniowy obóz na polu namiotowym. W okolicy jest wiele świetnych miejsc, które nadają się idealnie na jednodniowe wycieczki.

Warto zobaczyć Niebieskie Jezioro oraz Czerwone Jezioro, ale przede wszystkim Park Narodowy Biokovo i jego najwyższy punkt – Górę Świętego Jerzego (Sveti Jure).

W drodze powrotnej zderzyłem się z frontem. Zamiast uciekać i szukać schronienia, ubrałem się w przeciwdeszczówkę Rev’it! i ruszyłem w stronę frontu. Zabawa w łowcę burz była świetna a klimat panujący nad kaskiem niepowtarzalny. Jeszcze bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że dzięki motocyklowi można być bliżej wspaniałej natury.

Ostatnim punktem wyprawy była wyspa Krk. Jak zawsze, na drodze poznałem wiele interesujących osób i podróżników, których serdecznie pozdrawiam!